Muzyka

niedziela, 21 czerwca 2015

19. Pies na łańcuchu.

Pies nawet za bardzo...

Niedziela. Nudno. Nie lubię wstawać i słuchać jak na dole, w kuchni moja mama kłuci się z babcią. I gdzie tu przykład, że trzeba słuchać swojej mamy ? Ten dzień był kiepski, a nawet gorszy. Z rana babcia miała ,,humorek" i żarła się z każdym kto znalazł się w zasięgu jej wzroku. Za 25 minut msza się zaczyna, a mama mówi, że babcia powiedziała ,,Co ja jestem przepiórka, że mam iść teraz do kościoła ?!". Nie żeby zawsze chodziła na ósmą...No to złapałam czarne spodnie i bluzkę w kratkę. Gdzie buty ? Chodzeę nie ma. Mama oznajmia ze złością, że zaniosła pod moje łóżko, a wcześniej nie można było ?! Moje ciuchy jej nie pasują, bo...bo nie pasują. I już kazanie przez całą, krótką na moje szczęście, drogę. W kościele siedziałyśmy obok starszej pani, która....śmierdziała ,,Jak stara dupa " -słowa mamy. Nie moje. W domu nie miałam za bardzo apetytu i wzięłam sobie same kluski, bez rosołu. I dalej źle. Jakieś pół godziny temu kuzyn mówi, że ja chce jechać do lasu - ja ?! Dalej wysługiwanie się mną [?!]. Nie. Odmówiłam. Głowa mnie boli, a cały dzień wszyscy skaczą sobie do gardeł i wyładowują swoją złość na mnie. Norma. Dalej chcą, żebym z nimi jechała. Mowie, że źle się czuję i nie chcę. Ale muszę. I tu posunęła się ciocia za daleko słowami Piesku do nogi ! Bo weźmiemy cie na łańcuchu !. -Co ja jestem głupia, żeby....  -No w końcu prawdę powiedziałaś Psiuniu! To trwało długo. Później pojechali, a ja zamknęłam drzwi na klucz i siedziałam na łóżku. Słone łzy spływały mi po policzkach. Nieświadomie płakałam. Ona twierdzi, że nie uśmiecham się i nie chcę z nikim rozmawiać. Dlaczego ? Bo to kończy się zawsze tym, że dostaję owal za nic. Powiem coś - źle. Nie odzywam się - źle. To co ja mam zrobić ? Nie mam ojca, który by mnie pocieszył. Mój ,,tato" dzwoni co kilka dni. Czasem w ogóle. Mam tylko przyjaciółki, ale tego dnia nie były ze mną. Zawsze, gdy jestem z nimi lub po prostu w szkole ze znajomymi - ukrywam smutek i pokazuje tylko szczęście. Doskonale wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej ode mnie. Rozumiem. Sama muszę dźwigać ciężar mojego życia. Nie chcę, aby ktokolwiek musiał mi pomagać cierpiąc przy tym. Może to źle, że po części udaję ? Może nie jestem do końca sobą ? Ale jaka jestem ? Sama nie wiem... Może kiedyś się dowiem ?....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz