Muzyka

sobota, 27 czerwca 2015

26. ...a, bo walizka jest za mała !

Piekło z pakowaniem i dokończona podróż w czasie

Jutro na Węgry. Dzionek zaczął się zwyczajnie. Wstałam o 8:00, ale wyszłam z pokoju 42min później. Wszyscy pojechali na zakupy i zostałam sama z prababcią w domu. Ok. Najpierw mięso, później męka z wyrwaniem czosnku, ale jakoś się udało. Zrobiłam mielone. Wyszły przepyszne :3. Patelnia wystygła, więc ją umyłam - przy okazji resztę naczyń. Dalej kuchnię bo olej tryskał. Nawet pozamiatałam *O*. Rodzinka wróciła i....nasyfiła. Ach, i po co się tu Pies stara ? Resztę soboty spędzę na podwórku, ale najpierw trzeba się spakować. Powiedziałam, że jak będzie ciepło pojade w spodenkach, a jak chłodno - w dresach. Mama i ciocia protest - nie masz jechać w tym, wziąć kurtkę i sweter. Czy ja ogłupiałam, czy nie zrozumiały słów ,,będzie ok. 23' "? Walizka jest wielkości mojego plecaka. Jak tam wszystko upchnąć ? Żeby było mało, jak mówiłam o krótkich spodenkach i o tym, że kazano nam wziąć dwa ręczniki to ,, ty jak idiotka robisz to, co twoje koleżanki!". To ja już własnego zdania nie mam ? Wszyscy za mnie decydują ? Jak próbuje wyjaśnić i zaczyna wychodzić na moje, to mi przerywają i nadają to samo. Dziwne, że jeszcze nie wywaliłam tego wszystkiego przez okno. W końcu będę musiała - niezależnie od pogody - kisić się w grubych, czarych dresach przez jakieś 10h w autokarze obok...Nie skończę szkoda nerwów.
Teraz powrót do przeszłości. Pisałam, że cofnęłam się myślami w czasie, aby znaleźć błąd, który tak bardzo zmienił mnie i moje życie. Wczoraj znów leżałam i błąkałam się myślami po moich dziecięcych latach. Znalazłam. Jeden dzień, kilka słów. Wszystko stało się przez przypadek.
Byłam mała. Miałam może 6/7 lat. Próbowałam zasnąć, ale to był taki jakby półsen. W pokoju byli rodzice, którzy myśleli, że twardo śpię. Zaczęli się kłócić o ,,to" wszystko, a to mnie zbudziło. Taka prawda była ukrywana przede mną latami za pomocą kłamstw. Mała dziewczynka niespodziewanie otworzyła oczy na prawdziwy świat. Po tym wszystko się zaczęło. Zmiany w moim charakterze. Rozdzielił się - na wesołą i złą stronę. Przez to straciłam jako taki sens życia. To trzeba zmienić, ale połączenie czegoś po prawie siedmiu latach będzie trudne. Na wakacjach postaram się połączyć dwie części mnie w jedną. Zacznę żyć od nowa. Bez strachu przed błędami przeszłości ? Nie. Tego nie można zapomnieć, ale ,,wsadzić" do ,,przestrogi - nie stań się taka znów!". Przed siebie, trochę w bok, krok do tyłu i dwa, trzy lub więcej na przyd ! Dobraaa walizka czeka...nieeeee....

Nie ma mnie 28.06 - 03.07 

piątek, 26 czerwca 2015

25. Wolność boli...

Skończona I gimnazjum

To ten dzień - dzień w którym skończyłam I klasę gimnazjum. Jestem bardzo zadowolona. Nie tylko dlatego, że otrzymałam wysoką średnią, czerwony pasek itd. Nie spałam tej nocy. Myślałam nad moim życiem. Patrzyłam na ciemniejące niebo i wsłuchiwałam się w ciszę. Nie starczyło mi sił aby przeanalizować dzieciństwo. Przetrawiłam tylko kilka ubiegłych lat. To się na nie odbiło, ale nie tak jak myślicie. Oczy mnie piekły ! Myślałam, że w kościele się porycze. To samo na hali. Przeciągali strasznieeee...Jak odbierałam świadectwo to ze łzami w oczach i uśmiechem szłam te kilka metrów, które wydawały się być milami nie dając po sobie poznać, że boli baaardzo T^T, a to wszystko dlatego, że straszne obtarłam sobie stopy balerinami. Na szczęście do dziadka udało mi się dodzwonić. I do domu wróciłam - tyle, że głowa bolała bardziej niż nogi i oczy. Za dobre oceny zarobiłam 150zł. Później pojechałam z mamą rowerem do miasta po chleb i wstąpiłyśmy na kawowe shakei, które pomogły na ból łepka. Resztę piątku spędziłam z Chusiami (tak babcia - nie wiadomo czemu - nazywa gęsi). Siedziałam na huśtawce i patrzyłam się na promienie słońca przedzierające się przez chmury. Zostało mi tylko pakowanie. W niedzielę na Węgry ! Pies jedzie do Budy (i Pesztu - ale Buda ważniejsza). Wracam 3 lipca. Postów, więc nie będzie. Tego pisałam słuchając muzyki...w sumie słucham sobie już od godziny...rap, rock, metal...wszystko. Muzyka jakoś mnie uspokaja i pobudza ,,zmysł artystyczny". Tak już rysuje chmurki... Dziś muszę się wyspać...Dobranocka :3

NARESZCIE WAKACJE !!!

czwartek, 25 czerwca 2015

24. Zakończenie posta 23. W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. P.C.

Od nowa...
Byłam załamana ? Sama nie wiem. Teraz nie wiem nawet kom jestem...
Spytałam mamy ,,Jaka byłam zanim dowiedziałam się, wiesz...o ojcu ...?"
- Byłaś wesołą, pełną energii, chudziutką dziewczynką. Uwielbiałaś rozmawiać z innymi. Nie potrafiłaś się długo gniewać...Ale dowiedziałaś się i całkowicie zmieniłaś.
Martyna uświadomiła mi, że tak naprawdę nie jestem sobą, ale to do czego sama doszłam było szokujące. Niewiele brakowało, a ,,prawdziwa ja" zniknęłabym raz na zawsze. Muszę się zmienić. Postanowiłam, że przeanalizuje każdy szczegół mojego krótkiego życia. Przeżyję to jeszcze raz i znajdę błąd jaki popełniłam i stałam się ,,taka". Będę starała się małymi krokami zacząć życie normalnej nastolatki. Bez lęku przed przeszłością i przyszłością. Jeszcze całe życie przede mną - nie mogę tego zepsuć !

Oto nowe zasady:
,,Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia." Mark Twain

,,Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne."William Shake­speare 

,, Dzisiaj jest pierwszym dniem reszty twojego życia. Nic bardziej prawdziwego" Jonathan Carrol
 I ta najważniejsza:

,,W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" Paulo Coelho

23. Bez tytułu, bo po co tytuł...

...
 Mam kiepski dzień... Poszłam do szkoły, ale było za mało osób i pani nas zwolniła. Nie ma co pisać. Lekcji nie było, uczniów też. Dziewczyna, od której miałam odkupić książki nie przyszła.
To dało się znieść, przecież to ostatni dzień szkoły...ale później jeden sms sprawił, że chciało mi się płakać. Myślę, że przestane udawać wesołą. I tak jestem już w tej ciemnej strefie moich myśli...Z resztą po co będę pisała. Komuś sprawię przyjemność ? Wątpie. W mojej głowie pojawiła się myśl ,, może usunę bloga, komu on potrzebny, tylko problemy robi..." Głupich tekstów nie będe dawała, bo istnieje zbyt duże ryzyko, że to kogoś obrazi...

Jeśli jutro nie pojawi się post...albo nie miałam chęci i nastroju na pisanie, albo kończę z MAZURandFriends...
Nie miejcie mi za złe - to będzie moje postanowienie. Nigdy nie powinnam się zmieniać. Zmiany zadowalają tylko mnie...koniec ze mną. Ja się nie liczę...
 
 Moja myśl, która nie dotarła:
Po prostu zapomnijcie o wszystkich złych rzeczach jaki was spotkały. Jak się uda - gratuluję. Ja nie dałam rady. Moje życie wyglądało i wygląda tak samo. Każdy dzień, jak w zegarku, jest praktycznie identyczny. Moje życie może być przegrane, ale i tak muszę się starać. W to wszystko wplątuje się moje - tak naprawdę nigdy nie istniejące - dzieciństwo.
Trzymam swoje problemy dla siebie, a każdy błąd zostawia niewymazywalny ślad wewnątrz mnie. Dlatego robie wszystko by to się nie powtórzyło. Może wydawać się, że pisze jak idiotka, ale NIĄ JESTEM ! Jestem idiotką, która odkąd dostała kilka smsów, ryczy zamknięta w swoim pokoju.

środa, 24 czerwca 2015

22. Improvements

Jakiej jestem rasy ?

Tak. Znów wagary. Rano udaje, że jadę do szkoły, ale zamiast tego pojechałam do fryzjera razem z Mati. Miałam baaardzo długie włosy, ale zniszczone - po rozdwajane końcówki, przy końcach wszystkie włoski innej długości....masakra z płukaniem szamponu. Odważyłam się i powiedziałam ,, ścinam ". Serce waliło mi jak szalone, gdy widziałam spadające na podłogę włosy. Wydawało mi się, że są już do ramion. Cóż to na szczęście była tylko wyobraźnia. Mina Mati, gdy mnie zobaczyła - bezcenna. Teraz moje lśniące, proste i zdrowe włosy sięgają mniej więcej do końca żeber. Jestem zadowolona. Wiem, że tego nie cofnę, ale włosy odrosną. Będę je regularnie podcinała i za rok, czy dwa znów będą takie jak dawniej, ale ładniejsze ;). Fryzjerka powiedziała, że bardzo dobrze zrobiłam, bo włosy były w opłakanym stanie. Wszystkim podobają się moje kłaczki. Co powiedzą koledzy i koleżanki na końcu roku ? Przecież zawsze byłam klasowa ,,roszpunką".
Poza tym ustaliłam, że jestem mixem owczarka niemieckiego i kundelka (bardziej owczarek 3:D). Pati ( jak wcześniej Mati) nie mogła uwierzyć, że to zrobiłam...ale trzeba iść przed siebie. Spinam grzywkę. Teraz moja mordka jest OK. Byłyśmy na shakeach. Tym razem każda brała inny smak. Ja - kawa, Mati - toffi, a Pati - jabłko. Jak zwykle pyszne. Oprócz tego kupiłyśmy sobie Kinder Niespodzianki. Pati miała Pieska, którego mi podarowała ^.^  Niestety mama zadzwoniła i wyszło, że do szkoły nie poszłam. Mam szczęsliwy dzień, przecież jeszcze żyję. Wróciłam i od razu z ciotką na zakupy. Na Węgry pasowałoby coś kupić. Załatwiłam wszystko i za wysoką średnią dostałam waniliowego lodzika. Gdy weszłam do domu dostałam napadu lęku, ale nic się nie stało. Około szesnastej pojechałam do innej dziewczyny - była z nami na wagarach - i znów cofnęłam się na chwilę w rozwoju. Było bardzo zabawnie, ale trzeba wrócic i posta napisać. Tak więc mój dzień zakończył się wspaniale. Jutro planuję z rana wziąc książki, ale na pierwszą lekcję chyba nie pójdę, bo po co ;P

Nie chce mi się już pisać - trzeba trochę ogarnąć chatkę...

wtorek, 23 czerwca 2015

21. Samorząd strajkuje.

Wagary

Jak na złość dziś padało, ale co mnie to. Do szkoły nie poszłam, tylko z Mati zgarnęłyśmy Pati. Jeszcze przed wyjazdem z domu miałam problem z rowerem - siodełko się bardzo ruszało. Po wielu próbach naprawienia go, dałam sobie spokój i jednocześnie ,,szczekając" na mojego psa - pojechałam. Dobra, rowery zostawiłyśmy u Pati i piechotą na miasto - unikając osób, które mogłyby nas ,,sprzedać" nauczycielom. Na początek shake'i. Jak zwykle pyszne. Później ,,Co robić ?". Na skate park. Zjeżdżałyśmy tam, gdzie nie powinnyśmy. U mnie nie było widać, ale Mati miała szare spodnie. Doszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy ostre chipsy (again). Tym razem trochę paliło w gębie. Dobrze, że o wodzie pomyślałyśmy. Skończyłyśmy z jedzeniem i spotkałyśmy koleżanki z klasy. Jedna z nich zaczęła krzyczeć do policjanta, a wcześniej witać się z innymi wagarowiczami. Z kim ja się zadaje ? Z ciekawymi ludźmi (czasem zwierzętami/mutantami/ owocami...). Zaczęło padać i trzeba było wracać - oczywiście na około, bo lekcje jeszcze trwały, choć części niby nie było ,,z powody braku uczniów" - dobre. Dojechałam do chatki, a babcia upiekła bułki z kapustą, czekoladą i serem (nie w jednej bułce ! Osobno ;D). Zjadłam w sumie cztery lub pięć...nieee. Zaraz woła, że trzeba okna myć, a jako, że jestem w domu najwyższa, to ja to zrobię. Ok. Wszystko mi jedno, muszę wykombinować jak jutro do szkoły nie iść. Cóż na ganku jest sporo okien, ale dałam sobie rade - kijek i szmatka. Była pochwała, ale bałam się, że mama wlezie w drzwi, bo ich większą część zajmuje szyba... No, w końcu nikt nie ucierpiał...chyba....

Głupie teksty z tego dnia:
Szkoda gadać...ja mam coś nie tak z głową...
Jak Ci się nudzi to wyobraź sobie Pieska w stroju ninja, który potyka się na progu wysokości centymetra...ach, przecież mówię o sobie...

poniedziałek, 22 czerwca 2015

20. Jeden *szczek* i jedno słowo - w życiu czasem jest czadowo !

Gadam z krzakami i drzewami. Nowość.

Poranek był dość chłodny, ale mimo wszystko wstałam szczęśliwa. To jest ten niezwykły, ostatni poniedziałek w klasie I gimnazjum. Było zimno, ale jadąc rowerem nie czułam tego. W szkole był mało kto - mało ważne. Dziś poznałam moją średnią. 5.25. A tam pięć szóstek (polski, wf, technika, plastyka, zaj. art.), dwie czwórki z religii i z niemca, a reszta piątki. Patrzcie, patrzcie...taki leniwy pies, a takie oceny. To też idzie na bok. Byłam w mieście, żeby kupić kwiatki dla pani z okazji końca męki z nami - strzeż się to, niestety, tylko dwa miechy - oczywiście skompale dały tylko po 2zł. I. i co ? Zabrakło. Ja musiałam z własnej kieszeni dać. Oooo ja im pokarze. W kurniku ich zatrzasne lub w kiblu utopie...Mama zmusiła mnie do zjedzenia świństwa i miałam wyrzuty sumienia, ale tak mnie menczyłą. Oczywiście, jako, że do szkoły juz nie chodze, olałam całkowicie zadanie i poszłam niańczyć gęsi. Prrrrraaaawie wdepnęłam, ale się udało. Później wygłaskałam Stefana. Dalej piesek się znalazł i dwie psiunie biegały, z tą różnicą, że ja na dwóch, a on na czterech łapach. Dobra ciemno się robi, więc ja...w truskawki, bo mi się zachciało. Stoje. Truskawki mi się źle kojarzą (Mati wie dlaczego) - to się poziomek czepiłam. Kilka metrów od naszych grządek jest średniej wielkości lasek. Bardzo lubię tam chodzić. Gdy patrzę w promienie słońca przedzierające się przez liście klonów i dębów....nie mogę oderwać wzroku. Tym razem przeleciał mnie dreszcz, gdy z coś przemknęło w ciemnościach pomiędzy grubymi pniami. Normalny człowiek by zwiał, ale ja jestem pies, więc zaczęłam do krzaczków gadać. Co mówiłam zostanie tajemnicą na zawszeeee. Mama zawołała i.... poszłam na grób chomika [*]. A tu to ,,coś" jest bliżej. W sumie jak sobie przypomnę, już kiedyś widziałam w ty lasku dziwne rzeczy. Może to wydawać się dziwne, ale jest prawdą. Nie dałam rady, gdy powiedziała, że ma troche czereśni. Wróciłam. Zjadłam kilka. Przeczytałam posta Mati. Dalej - jak logika podpowiada - siadłam i napisałam toooo j.w.

Głupie teksty z tego dnia:
Było ich sporo, ale zapamiętałam jeden -
(jestem w mieście i dostałam ,,to" świństwo) ,,Jestem strasznie głodna, ale nie chcę tego jeść" Ej no, ale co w tym takiego śmiesznego ?!

niedziela, 21 czerwca 2015

19. Pies na łańcuchu.

Pies nawet za bardzo...

Niedziela. Nudno. Nie lubię wstawać i słuchać jak na dole, w kuchni moja mama kłuci się z babcią. I gdzie tu przykład, że trzeba słuchać swojej mamy ? Ten dzień był kiepski, a nawet gorszy. Z rana babcia miała ,,humorek" i żarła się z każdym kto znalazł się w zasięgu jej wzroku. Za 25 minut msza się zaczyna, a mama mówi, że babcia powiedziała ,,Co ja jestem przepiórka, że mam iść teraz do kościoła ?!". Nie żeby zawsze chodziła na ósmą...No to złapałam czarne spodnie i bluzkę w kratkę. Gdzie buty ? Chodzeę nie ma. Mama oznajmia ze złością, że zaniosła pod moje łóżko, a wcześniej nie można było ?! Moje ciuchy jej nie pasują, bo...bo nie pasują. I już kazanie przez całą, krótką na moje szczęście, drogę. W kościele siedziałyśmy obok starszej pani, która....śmierdziała ,,Jak stara dupa " -słowa mamy. Nie moje. W domu nie miałam za bardzo apetytu i wzięłam sobie same kluski, bez rosołu. I dalej źle. Jakieś pół godziny temu kuzyn mówi, że ja chce jechać do lasu - ja ?! Dalej wysługiwanie się mną [?!]. Nie. Odmówiłam. Głowa mnie boli, a cały dzień wszyscy skaczą sobie do gardeł i wyładowują swoją złość na mnie. Norma. Dalej chcą, żebym z nimi jechała. Mowie, że źle się czuję i nie chcę. Ale muszę. I tu posunęła się ciocia za daleko słowami Piesku do nogi ! Bo weźmiemy cie na łańcuchu !. -Co ja jestem głupia, żeby....  -No w końcu prawdę powiedziałaś Psiuniu! To trwało długo. Później pojechali, a ja zamknęłam drzwi na klucz i siedziałam na łóżku. Słone łzy spływały mi po policzkach. Nieświadomie płakałam. Ona twierdzi, że nie uśmiecham się i nie chcę z nikim rozmawiać. Dlaczego ? Bo to kończy się zawsze tym, że dostaję owal za nic. Powiem coś - źle. Nie odzywam się - źle. To co ja mam zrobić ? Nie mam ojca, który by mnie pocieszył. Mój ,,tato" dzwoni co kilka dni. Czasem w ogóle. Mam tylko przyjaciółki, ale tego dnia nie były ze mną. Zawsze, gdy jestem z nimi lub po prostu w szkole ze znajomymi - ukrywam smutek i pokazuje tylko szczęście. Doskonale wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej ode mnie. Rozumiem. Sama muszę dźwigać ciężar mojego życia. Nie chcę, aby ktokolwiek musiał mi pomagać cierpiąc przy tym. Może to źle, że po części udaję ? Może nie jestem do końca sobą ? Ale jaka jestem ? Sama nie wiem... Może kiedyś się dowiem ?....

sobota, 20 czerwca 2015

18.Sobota inna niż poprzednie

Odbija mi...

Niby normalna sobota. Śpię do ósmej, wstaje i myślę, że ni się nie chce,zjadam bułkę na śniadanie, popijam herbatą owocową - norma. Mama mówi poodkurzaj na górze, a ja na dole i na ganku. Zawsze tak robi, a ja zmuszam się do ogarnięcia pięterka, ale dzisiaj wzięłam odkurzacz i posprzątałam całą chatkę...Wiedziałam odwala mi. Nie ,,szczekałam", że nie. Po prostu to zrobiłam. Zaskakuję sama siebie, bo po tym dobrowolnie i z chęcią wzięłam matme i zrobiłam zadanie. To chyba ujdzie jako norma, ale to, że miałam ochotę zrobić więcej ćwiczeń, to, to już normalne - nawet jak na mnie - nie jest. Trochę mi nudno Mati pojechała na koncert idola, a Pati, albo jest z nią, albo nigdzie nie pójdzie, a bo bez niej się nie ruszy - prawdopodobnie. Do kuzynki nie mogłam pójść, ponieważ naprzeciwko jej domu ktoś umarł i będzie tamtędy szła procesja....nooo litości ! Nawet weny do bazgrania nie mam. Mój styl mangowy leży, kwiczy i ryczy. Nakreśliłam mnie - chibi ludzika z uszami psa i ogonkiem i tyle !? Stać mnie na więcej, to już prawie wakacje. Potrzebuję inspiracji.... Gdybym tylko miała neta. Mój ma prędkość...hmmm jest coś wolniejszego ? Chyba nie, ale koło 22:00 da się coś pooglądać. Może coś o ninja ? W końcu od wtorku ja i Mati nimi będziemy. Znacie jakieś filmy/bajki czy cokolwiek o ninja ?

Sobota dzień, w którym mój mózg odpoczywa po tygodniu walki z nauczycielami i ich wymysłami...

piątek, 19 czerwca 2015

17. Jak zapewnić przyjaciółce piątkę z testu - jak my ściągamy.

W sukieneczce z Mati

Teraz jest nieco chłodniej, a ja, na moje nieszczęście, mam bardzo niskie ciśnienie. Zanim pojawią się ciemne chmurki mój łepek boli, boli nawet bardzo. Trudno - takie życie. Dzisiaj w szkole było mało osób, a ja i Mati przyszłyśmy w sukienkach. Przyznam, że nie przepadam za takim ubiorem. Najpewniej czuję się w spodniach i T-shircie. Lekcje jakoś zleciały. Wzięłam tylko połowę rzeczy na lekcje, czyli same zeszyty. Po co taszczyć ze sobą w piątek 7kg papieru ? Na ostatniej lekcji była geografia, ale panu ,,się nudziło" i stwierdził, że zrobi nam sprawdzian z fizyki. Były protesty, próby ucieczki przez okno... jednak to napisaliśmy. Lecz to nie był koniec niespodzianek - mieliśmy poprawić test osoby przed nami. Ja przeniosłam się z trzeciej do ostatniej ławki i takim oto sposobem znalazłam się za Pati. Skończyłam wszystko i miałam 16/17p. (oczywiście pan mówił jakie ma być rozwiązanie i ile punktów należy wpisać). Pati poprawiała mój, a ja jej test. Od razu zauważyłam, że ma kilka błędów i dyskretnie je poprawiłam. Przyjaciołom zawsze i wszędzie się pomaga ! Dostała 15,5/17p. Nikt nie zdobył wszystkich punktów. Wychodzi na to, że ja i Wróżko-Syrenka - Pati napisałyśmy najlepiej. Cały dzionek - nie licząc poranka z wojną z babcią i mamą o temat tak głupi, że sama zastanawiałam się ,,dlaczego ?" - miną bez jakichkolwiek sprzeczek.
Ach, zapomniałabym ! Zryli nam podwórko, bo sąsiadom przypomniało się, że muszą sobie kanalizacje podłączyć. Sory trzeba było o tym myśleć 2 latka temu !

Głupich tekstów nie ma, bo już mam weekend i nie nadużywam mózgu ;P

czwartek, 18 czerwca 2015

16. Rzuć szkołę...zostań ninja !

Pies, Łosiąc i Wróżko-Syrenka w akcji!

Co za cudowny dzień...no tak się zaczął. W szkole pożarłam się z ,,koleżanką" z ławki. Powód - nieznany. Szkoda pisać jak wyglądała niby-rozmowa. W skrócie: Ona nawija, a ja nuce sobie coś i pytam - co ona mówi ? Twierdzi, że:
... Dobra, koniec lekcji. Ustaliłyśmy z Mati (Martyną-bloggerką, autorką ost. komentarza), że spotykamy się z Pati (wrózko-syrenką) u niej. Grałyśmy sobie lotką i paletkami (nie umiem poprawnie napisać bambinton, babinton, bagbinton...). Pies vs Losiąc (nowe imię dla Mati ŁOŚxZAJĄC) i Mutant, czyli Wróżko-Syrenka. Później się zmieniałyśmy. Po pewnym czasie poszłyśmy do Biedronki i kupiłyśmy sobie z Mati super ostre chipsy. Przyznam, że rzadko kiedy jadam takie świństwa, ale uwielbiam ostre jedzenie. Pati wsunęła lodzika i zabrałyśmy się za Kinder Joy. Doszłyśmy do wniosku, że wracamy do dzieciństwa, ale gdy (będąc za sklepem) zobaczyłyśmy radiowóz...opuściłyśmy naszą ,,restaurację". Wcześniej robiłyśmy sobie koktajl truskawkowy, ale się skończył, bo wszystko wypiłyśmy. Na końcu odwaliło nam do reszty i razem z Mati przebrałyśmy się za ninja. Biegałyśmy chichrając się i gadając po ninjowemu. Gdy nawalałyśmy się kijami, Patrycja wszystko nagrała i dodała napis ,,downy". Ok, po części się zgadzam... to troszkę trwało, ale postanowiłyśmy, że ,,Rzucamy szkołę, zostajemy ninja !". Plan wcielamy w życie we wtorek. Życzcie nam powodzenia na nowej drodze życia ....

Głupie teksty z tego dnia:
(pati) Mówi ,,Kase traci" tak ,,Trase Kraci"
(ja)  ,,...bo ja jestem taki Pies, który lubi koty" / ,,łapki mi się ślizgają"  / *szczeka* / *wyje do chmur*
Pies i Mutanty VS Majka (siostra bloggerki)

PS Pati, Mati - wy wiecie dlaczego Truskawka...

Może najpiękniejsza nie jestem (ta z lewej w bluzce z psem) - Mati to ta z prawej, a do tego zdjęcie jest nie ostre....