Błękit nieba jak ze snu i soczysta zieleń trawy - barwy wakacji
Jutro już nie będę mogła nic napisać.Niech te kilka osób, które zmuszają się do odwiedzenia mnie i przeczytania tego, co tu się pojawia, przyjmie moje przeprosiny. Wstałam wcześnie, ale nie chciałam nikogo wyrwać z cudownej krainy snów. Sama też wolałam zostać pod pachnącą pościelą o barwie fiołków. Jednak wstałam. Nie mogłam się oprzeć śpiewom ptaków za oknem. Usiadłam na łóżku i już wiedziałam, że dziś stanie się coś przyjemnego. Pomogłam babci z obiadem jednocześnie przegryzając śniadanie - bułkę. Nie miałam co robić przez większość dnia, a kuzyn nie potrafi żyć bez telewizora. Dręczył mnie dość długo, ale byłam nie ugięta. W końcu po co włączać coś, co jest już włączone ? Na obiad były kopytka. Później poszłam zjeść jabłko, a raczej...trzymałam je w ręce tak, by na tle było tylko piękne błękitne niebo na którym powoli wędrowały puszyste chmurki. Owoc był taki czerwony. Dałabym wszystko za powtórkę z tamtej chwili. Po południu miałam popilnować gęsi, bo gdy są same, zaczynają niszczyć. Oczywiście spoglądałam na nie co jakiś czas, bo siedząc na huśtawce z opony, spoglądałam na mój pastelowy błękit z bitą śmietanką przez gałęzie jabłoni. Przez liście drzewa przedzierały się promienie letniego słońca. Po chwili patrzyłam, jakby z nostalgią na poruszaną delikatnie przez wietrzyk, soczyście zieloną trawę...i znów zagłębiałam się w dziele Sienkiewicza - Krzyżacy. Czasami dobrze jest, choćby na sekundę, oderwać się od świata...Wsłuchać się w głos natury...głos wakacji...
Twój blog jest super
OdpowiedzUsuń