Muzyka

piątek, 10 lipca 2015

33. Inne życie - jak marzenie.

Wojna domowa.

     Jakoś nie mam głowy do pisania. Nie chce mi się, czy może nie mam siły, humoru....ajjj, sama nie wiem...
 Trochę trzeba było poczekać, ale dziś jest chłodno. Chwila odpoczynku od upału - tego mi trzeba było. Około 9:00 przywieźli nowe meble dla mojej prababci. Oczywiście zaczęła się kłótnia między nią a jej córką. Nie mogłam słuchać jak prawie 90-letnia i 63-letnia babcia klną i plują na siebie, więc zwiałam i poszłam pomagać we wnoszeniu mebli. Wojna skończyła się płaczem obu stron. Poszło o pieniądze - przynajmniej tak myśli prababcia...Później mama i zapłakana babcia (mama mojej mamy) pojechały do miasta. Dziadek nie cierpi kłótni i zajął się rozkręcaniem starych mebelków. Ja w tym czasie posprzątałam w pokoju prababci, za co dostałam nie małą pochwałę, a następnie rozwiesiłam pranie. Mama wróciła i przywiozła całkiem smaczną kiełbaskę - nie tłustą, taką w sam raz, ale mój geniusz dał o sobie znać i chciałam ją trochę posolić, ale choć sól stała obok mojej ręki (bo ją tam postawiłam) to sięgnęłam po coś innego. Okazało się, że był to pieprz...Nieeeee, miałam go nie dotykać po tym grillu u Mati ! W sumie kanapka z tą spieprzoną kiełbasą była dobra.  Wspomnę też coś o wczorajszym dniu. Teraz coraz częściej zostaję praktycznie sama w domku i tak było właśnie wtedy. Usiadłam na łóżku i z niewiadomych przyczyn wyobraziłam sobie moje życie, w którym wchodzę do domu i witają mnie szczęśliwi rodzice, razem czekali na mnie z uśmiechami, szczerymi uśmiechami...Nie wiem ile to trwało, ale, gdy wróciłam do rzeczywistości to zorientowałam się, że mam twarz mokrą od łez, w ogóle na pościeli była mokra plama. To chyba były łzy szczęścia, bo towarzyszył im mój szczery uśmiech. Pierwszy raz od dawna naprawdę byłam szczęśliwa. Mam nadzieję, że kiedyś...Nie. Na pewno, kiedyś sprawię, że będziemy rodziną !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz