Dzień III
Rano trzeba się zmusić i powlec się na śniadanie. Mieliśmy w planach zwiedzać Budapeszt. Nauczyciele powiedzieli, że mamy się ładnie ubrać, bo pójdziemy do jakiegoś kościoła. Większość dziewczyn ( oprócz Pati, Klaudii i kilku - może 3 - starszych dziewczyn) miała sukienki. Upał jeszcze większy. Nie będę się rozpisywała, bo jest mi duszno, a pogoda taka śliczna. Mieszkam w tak niesamowitym miejscu. Niby zwykła wieś, ale to mój dom. Dom, do którego zawszę chcę wracać. Może trochę odchodzę od tematu, ale warto. Ta soczysta zieleń...W nocy zamiast spać, wychodzę przez okno i z dachu podziwiam błyszczące na niebie gwiazdy. Wczoraj wzięłam kartkę i wypisałam na niej wszystkie moje wątpliwości, problemy itp. Wzięłam pudełko z jedną zapałką i wybrałam się do lasku. Tam spaliłam ten papierek, a to co zostało włożyłam do pustego opakowania i zakopałam. Teraz wszystkie utrapienia spłonęły - mogę się cieszyć wakacjami. I powrót - cały dzień zwiedzaliśmy stolicę. Byliśmy w parlamencie i zrobiliśmy sobie zdjęcia ze strażnikami. Jak stanęłam koło jednego...to ciarki mnie przeszły. Nasz tłumacz był kiepski...akcent węgierski,a do tego mówił strasznie cicho. Niczego się nie dowiedziałam. Szkooooda. Później mieliśmy iść jeszcze do tego kościoła, ale uczniowie zastrajkowali i wróciliśmy do szkoły (naszego domku tymczasowego - Dom jest tam, gdzie jest wifi _tłumaczenie napisu z bluzki Pati. Tan kolejny męczący dzień zakończył się jak inne. Miałyśmy tam kilka przygód, ale niech pozostaną tajemnicą. Kogo interesuje, że jak kupowałam sobie loda to na pytanie (na polski) Czy obie gałki takie same ? odpowiedziałam Tak....a po chwili zdałam sobie sprawę, że to nie ten język i dokończyłam słowami O kur-...
A tak ponownie zmienię temat...mamy pyszne wiśnie :P
Porada:
Aby rozpoznać polaka spójrz na jego stopy. Jeśli ma kolorowe skarpety i sandały - udało Ci się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz