Muzyka

wtorek, 21 lipca 2015

44. Na końcu świata...

W bibliotece.

  Dzisiaj było lepiej - pomijając fakt, że codziennie pada - tylko 30'C, więc wybrałam się na rolki. Spotkałam Strawberry i postanowiłyśmy pojechać na rolkach do biblioteki. Moja mama ma tylko takie, w których główny bohater umiera. Czytam Krzyżaków. Z tymi grubymi Sienkiewicziwymi dziełami, pojechałyśmy... przed siebie. Z ciekawości skręciłyśmy na odludzie, czyli w prawo. Dojechałyśmy tam, gdzie była droga z lat 90. Koniec świata, czyli koniec Zadupia zwanego u nas Sośniną. Droga się urywa, a dalej las. Niecodzienny widok. Jak zostało nam ze 3,5km to zaczęło padać i usiadłyśmy na przystanku i gadałyśmy z koleżanką - Jolą. Przestało i spotkałam kuzynkę. Gadałam z nią i znów deszcz kropi. Dawaj do domu. Pare razy mało brakowało do wywrotki, ale dojechałam. 8km. Może być, ale jutro znów z łóżka nie wyjde o własnych siłach.  Dobranocka !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz