Na rolkach i rowerze.
Wczoraj w sumie siedziałam na laptopie do (prawie) pierwszej w nocy, ale posta jakoś siły nie maiłam napisać. Mój wspaniały sprzęt wiecznie się zacina. W skrócie. W końcu wyskoczyłam gdzieś z Pati i Mati. Obgadałyśmy nasze dotychczasowa wakacje, spotkałyśmy sporo osób z klasy, poszłyśmy na shakei, uciekałyśmy przed babką (?) na szczudłach - on/a je miał/a. Później na pizzę i na koniec rolki. Nie jeździłam od ponad roku, więc już jak z domu wychodziłam, mało co nie wylądowałam w kwiatkach. Jednak po jakiś 5 minutach ,,nauczyłam się od nowa" jak się jeździ. Było kilka wpadek, ale przejechałam 6km i 60m :) Dziś planujemy zrobić to samo. Nawet górki mi nie straszne ! Jeśli chodzi o tytuł to: Jechałyśmy sobie, już w las, spytałam się Mati ile ma kółek w rolkach. Okazało się, że w prawej cztery,a w lewej trzy. Pati miała rower, czyli dwa koła, a ja osiem - najwięcej. Następnie bardzo poważna pogadanka o tym, że Pati w sumie ma większe, a ja na to, że jej są puste w środku itp itd. Nie można się nudzić - śpiewałyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz